Kategorie
Bez kategorycznie Życie

Ogarnięty jestem. Toksycznie nudny

Jest dobrze? Jest lepiej? Jest właściwie? Przewidywalnie jest? Już? Ogarnąłem się. Bóg jeden wie, jak nie lubię tego, się ogarnij. Prawie jak, na klatę. Prostackie, niby nowoczesne. Karaczate. Pokraczne. Tak współcześnie. Z tatuażami bez znaczenia, pokazywanymi, na napuchniętych sterydami bi i tri, nawet quarto cepsami, napinającymi szwy przydrogiej marynareczki. Pod rękę, z bezrozumem cud gibkim, na motylej diecie, po liftingu wąskiej kreski warg. Nienaturalnie lśniących, od czoła po brodę. Od Tatr po Bałtyk. Od Bugu po Odrę. I dalej na Zachód. Marzenie. Weź się kurwa ogarnij. Popatrz na nas. My jesteśmy. My. Mięśnie i usta. Ruch i słowa. Wynik i parcie. Bierz przykład. Lepiej wyprzedzać niż być wyprzedzanym. Podziękuję. Na samą myśl czuję w wyobraźni, jak z zaciśniętych zwieraczy, mimo wysiłku, biegnąc najkrótszą drogą do przystani najbliższego sedesu, wybucham. Uf. W ostatniej chwili. Zdążyłem. Potem wstając mogę alegorycznie popatrzeć z wysoka, na ogarnianie się. Żałując, że nie dostrzegę wyraźniejszych kształtów, poprzez zasłonę papierowej celulozy z wybielonych, segregowanych pudełek po pizzy z dowozem, w pojemnikach z Ikei. Ukrytych w kuchennych szafkach na zamówienie, zaplanowanych, w mieszkaniach z balkonem, domach ukwieconych, z przystrzyżonym trawnikiem. Na kredyt. Za gotówkę. Za pracę w korporacji. Za niewolę wymuszonego śmiechu z niezabawnych żartów szefa. Niewolę wykorzystywania siebie i kto się pozwoli. Niewolę pokaż się, a zastaw się, a sprzedaj matkę, a i przyjaciela. Instagramatyczną tyranię, spływania z prądem, na fali. Jak moje brązy i pomarańcze w otchłań klozetu. W nic. W szambo. Zapomnienie. Pulvis es et in pulverem reverteris. Kark nie musi mieć karku. Niewiasta przy boku może być mężczyzną. Plastycznie dziewiczym. Niczego to nie zmieni. Czy to ktoś ogarnie?

Przeniosłem się. Z samochodu do kawalerki. Czwarty dzień mija. Tanio. Wygląda drożej. Budzi mnie słońce. Teraz ostre jak sztylet. Nie pijąc, płacę za godność, rozumianą jako nie pozostawanie bezdomnym wstydem. Nie tak dawno była by to równowartość dwudniowego wynagrodzenia, na ucieczce, w Belgijskim azylu. Nadal sprzątam czyjeś nieporządki. Simply fab. W skrócie, czyjś SYF. Nie narzekam. Średnią krajową przekraczam. Nie umiem się ustawić. Nieprawda, nie chcę. Brzydzi mnie to. Cwaństwo. Umiem ciężko pracować. Lubię, naprawdę. Kawalerka jest dużym pokojem z wygodami. Na suficie widać nieznacznie, gdzie stały wyburzone ściany. Taka moda. Próbuję urządzać. Jest czysto. Wylizałem. Oszczędzam wodę i prąd. Namydlam się i obmywam. Lodówka ledwie chłodzi. Gaszę światło. Nie zapalam. Niewiele mam. Większość tego co miałem, poszło na śmieci, zanim powróciłem z wygnania. Szkoda książek i płaszcza. Zemsta, złośliwość byłej? Partnerki? Przy niej to słowo nabiera nowego sensu. Ciała. Gaszę papierosy w popielniczce z pasztetowego aluminium. Gotuję w małym garnuszku z supermarketu. Na patelnie przyjdzie czas. Ale kupiłem roślinę w doniczce. Czerwona pokrzywa. Złotych 2,99. Gdy całkowicie oszaleję, będę z nią rozmawiał. Powiesiłem obrazy i lustro, jedyne pamiątki po ojcu. Z małego patrzy na mnie Jezus. Pamiętam go od zawsze. Sentymentalnie.

Nikogo już nie kocham. Poza dziećmi i babką, którą widuję tylko na zdjęciach. Suchą jak wiór. Miłości chrześcijańskiej się uczę. Powoli. Ciągle się w niej gubię. Jestem chłodny. Stałem się zbędny. Mam nie pomagać. Tylko sobie. I sobie podobnym. Zaplątanym. Nikt nie pomaga mnie. Próby kończą się fiaskiem, nie wystawiam się na pomoc, chyba że w modlitwie. Czekam na spotkanie z córką. Już ponad miesiąc. Może spotkamy się wszyscy. Na ślubie syna. Młodszy przyjedzie z dalekiej północy. Zamieszka u mnie. Jestem sam. Nie samotny. Trzymam się z daleka. Nie patrzę, nie rozmawiam, nie wdaję się. Nie zostawię, nie usłyszę zostaw mnie. Czasami tęsknię. W błyskawicach skurczy serca. Czego chcieć więcej? Ogarnięty jestem. Bardzo. Toksycznie nudny. Ja pierdolę!

7 odpowiedzi na “Ogarnięty jestem. Toksycznie nudny”

Ciągle się w niej gubię. zagubienie, zdziwienie, rozczarownie , strach, obrzydzenie, rezygnacja, Zastanawiam sie jak to wszystko ogarnac. Nie dotyczy to tylko Twojego Tekstu, tylko calego mojego zycia ….

Polubienie

Ty niedowiarku . Możesz nie wierzyć, bo tak prościej. Albo wierzyć, wtedy trudniej. A czasem lepiej. Zależy w co wierzymy ,albo nie wierzymy. 😅

Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s