Kategorie
Życie

Kierat

Zapracuję się na śmierć, zdałem sobie wczoraj sprawę. Cztery dni prawie bez snu. Piątego zasnąłem, tuż przed zmianą w restauracji, którą kiedyś kierowałem, teraz pomagam, z przyjaźni, z konieczności. Sprzątając, czyszcząc, gotując. Jazda po całym mieście, praca, jazda, praca, umyć się, kawa, jazda, praca, jazda, praca, przebrać się, kawa, jazda, praca. Dobrze robiło by mi to na głowę, gdyby nie zmęczenie. W międzyczasie staram się cokolwiek napisać, przeczytać. Dzień wolny to terapia, którego resztę przeznaczam na córkę. Zrywam się rano, wiozę ją do przedszkola i rozpoczynam życie w kieracie od nowa. Nie mam czasu na depresję, alkohol, przyglądanie się ludziom w telefonie. Dla których nie istnieję. Których nawet nie lubię.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s